ZWIERZĘCE PRZECZUCIA. Mruczek siada pod drzwiami,choć dzwonek jeszcze milczy, Azor biegnie do okna,choć pan dopiero wjeżdża w ich ulicę. Czy zwierzęta mają z nami kontakt telepatyczny? Wielu właścicieli psów i kotów nie ma wątpliwości, że ich ulubieńcy posiadają niezwykłe umiejętności.Potrafią przewidywać powrót właścicieli do domu,pocieszają,uzdrawiają a czasami potrafią wyczuć nadejście śmierci.Naukowcy zazwyczaj ignorują takie doniesienia,choć...na szczęście nie wszyscy. Brytyjski biolog Rupert Sheldrake poświęcił wiele lat na badanie rozmaitych zdolności zwierząt,które jak dotąd pozostają niewyjaśnione naukowo.Jest przekonany,że istotnie są to zdolności nadprzyrodzone w świetle dzisiejszej wiedzy-nie sposób przypisać ich znanym zmysłom.Zwierzęta wyczuwają,kto dzwoni,jeszcze zanim podniesiona zostanie słuchawka telefonu,potrafią też odnaleźć drogę do domu z obcego miejsca. Sheldrake zebrał informacje z wielu źródeł.Przeprowadził wywiady z właścicielami zwierząt,ankiety oraz wykonał doświadczenia oparte na zasadach naukowych.Jego badania obiegły Wielką Brytanię,USA,Kanadę i Niemcy. W książce "SEVEN EXPERIMENTS THAN CAN CHANGE THE WORLD" ("Siedem doświadczeń, które mogą zmienić świat) opisuje proste eksperymenty,sprawdzające między innymi,czy zwierzęta są w stanie wyczuć, że ich właściciel wraca do domu.Tytuł kolejnej książki"Niezwykłe zdolności naszych zwierząt" mówi już wprost o wnioskach z wieloletnich badań. Naukowiec ma swoją teorię wyjaśniającą te zjawiska.Uważa,że pod wpływem pamięci zbiorowej(termin zapożyczony od Junga)tworzą się tak zwane pola morfogenetyczne.Jeśli jeden z członków grupy oddala się od niej,pole rozciąga się, zapewniając łączność między nim a resztą.To właśnie dzięki tej łączności zwierzęta wyczuwają,że ktoś z ich grupy się zbliża,a nawet,że dopiero ma taki zamiar. Pan wraca do domu!!! Naukowiec zebrał dane na temat ponad 500 psów,które wyczuwały powrót do domu swoich właścicieli.Nie da się tego zawsze wytłumaczyć tylko czułością węchu,słuchu czy przyzwyczajeniem do stałych pór.Wydaje się,że niektóre psy wyczuwają już samą intencję,kiedy właściciel zaledwie o tym pomyśli.BJ,pies niejakiej Louise Gravit,sygnalizował jej powrót nawet wtedy, kiedy następował o różnych porach i gdy była jeszcze wiele mil od domu.A to tylko jeden z wielu przykładów. Aż 78 na 100 psów wyczuwa powrót tylko jednej osoby,z którą łączy je szczególnie silna więź.Znacznie rzadziej zdarza się,że zwierzak uprzedza o przybyciu osoby której ...nie lubi. Badania nie wykazały żadnych predyspozycji rasowych.Mały york może mieć równie wielkiego nosa do tych spraw co jego więksi bracia. Duże umiejętności w tym zakresie wykazują również koty.Są one uznawane za zwierzęta o wyjątkowo dobrze rozwiniętych zdolnościach psychotronicznych,lecz-paradoksalnie-czasem trudno to dostrzec.Dlaczego?Dlatego,że-po pierwsze-są bardziej niezależne, więc nie zawsze łączy je tak silna więź z właścicielem,jak bardziej uzależnione od człowieka psy-po drugie-ich obserwacje są utrudnione ponieważ wiele kotów przebywa na zewnątrz i nie ma ich w domu kiedy wraca właściciel. Zdaniem Sheldrake'a,wiele przypadków sygnalizowania powrotu opiekuna nie da się wytłumaczyć inaczej,jak tylko poprzez istnienie telepatycznej więzi między zwierzęciem a opiekunem.Podobne zdolności znane są również u ludzi,szczególnie pierwotnych plemion,a także u małych dzieci-a więc we wszystkich przypadkach,gdy"skażenie cywilizacją" nie jest jeszcze zbyt wysokie. Terier dostarcza dowodu Pierwszy cykl eksperymentów Sheldrake przeprowadził przy udziale austriackiej telewizji.Królikami doświadczalnymi byli mieszkający w Anglii mieszaniec teriera Jaytee i jego właścicielka Pam Smart.Zgłosiła się ona na apel Sheldrake'a w prasie.Twierdziła,że pies potrafi wyczuwać jej powrót do domu. Jak wyglądał eksperyment?Jedna ekipa telewizyjna towarzyszyła Pam, a druga jej rodzicom i psu,który pozostał z nimi w domu.Aby wykluczyć ewentualność,że zwierzak reaguje na subtelne zmiany w mowie ciała towarzyszących mu osób(co,jak wiadomo psy potrafią),czas powrotu Pam do domu był wybierany losowo,a nikt z obecnych w mieszkaniu nie miał pojęcia,kiedy ma to nastąpić.Test okazał się sukcesem-Jaytee reagował za każdym razem,już kiedy właścicielka zbierała się do wyjścia,nawet wtedy gdy była bardzo daleko od domu. "Dobry pan,wesoły pan." Jeszcze więcej właścicieli jest przekonanych o tym,że zwierzęta doskonale wyczuwają ich smutek i spontanicznie próbują swojego pana pocieszyć.I to naprawdę działa!!!Wiadomo iż sama obecność zwierzęcia obniża ciśnienie krwi.A co dopiero, gdy zbierze się nam na pieszczoty z podopiecznymi!!! U osób leczonych z powodu chorób serca i nadciśnienia,posiadających jakieś zwierzę,stwierdzono wyższą przeżywalność niż u pacjentów nie mających swojego pupila.Efekt może być nawet lepszy niż w przypadku wsparcie ze strony rodziny i znajomych.Oczywiście branie zwierzaka w prozdrowotnych celach mija się z celem;istotna jest bowiem więź,uczucie i wzajemna akceptacja pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem. Szczególnie ciekawe są pełne troski i czułości zachowania u znanych przecież z niezależności kotów-kiedy właściciel jest chory lub źle się czuje,mruczek nie odstępuje go na krok.Gdy człowiek powróci do równowagi,kot znowu zaczyna chodzić własnymi drogami. Nic dziwnego,że obecnie zatrudnia się zwierzaki-nie tylko psy ale również koty,a nawet świnki morskie-w celach terapeutycznych.Specjalnie wybrane i wyszkolone zwierzęta odwiedzają z opiekunami szpitale,domy opieki,hospicja,domy dziecka a nawet zakłady karne.Do każdego z tych miejsc wnoszą pozytywne emocje i uśmiech.Zwierzęta bywają pomocne także w gabinetach psychologów dziecięcych,szczególnie gdy pacjentami są dzieci molestowane i maltretowane.W obecności ciepłego futrzaka,który bezwarunkowo akceptuje i nie ocenia,łatwiej się im otworzyć. "Wiem,że coś ci grozi" Zwierzęta są zdolne także do wyczuwania nagłych zgonów i wypadków.W bazie danych Ruperta Sheldrake'a znajduje się ponad 100 doniesień o psach,które pomimo dzielącej je od właściciela odległości wiedziały,że coś mu się stało,i kilkadziesiąt o podobnie reagujących kotach.Ale też trochę informacji o ludziach, którzy otrzymali telepatyczny przekaz,iż coś zagraża ich ulubieńcowi.Zwierzę w takiej sytuacji może wykazywać wyraźne zaniepokojenie,pobudzenie lub wręcz przeciwnie-smutek. Najbardziej kojarzoną ze śmiercią reakcją jest oczywiście wycie psów.W podobny sposób zwierzęta mogą reagować na śmierć swoich pobratymców,z którymi są blisko związane.Niejednokrotnie opisane przez Sheldrake'a nieszczęśliwe wypadki zaszły wiele kilometrów dalej i nie istnieje żadne racjonalne wytłumaczenie poza tym,że pomiędzy zwierzęciem a człowiekiem(lub drugim zwierzęciem) istnieje więź telepatyczna. "Czuje,że idziemy do weterynarza" Ta łączność telepatyczna może być także źródłem problemów w życiu codziennym.Szczególnie znana jest zdolność kotów do wyczuwania,kiedy właściciel chce je zabrać do weterynarza.Ankieta w londyńskich lecznicach dla zwierząt wykazała,że w 64 na 65 badanych gabinetów często odwoływano zapowiedziane wizyty z kotami,ponieważ potencjalny pacjent uprzedził zamiary właściciela i gdzieś się zaszył.W ostatniej z lecznic zrezygnowano z wcześniejszych zapisów na wizyty z kotami. Oczywiście działa to także w drugą stronę:zwierzęta potrafią się bardzo cieszyć na nadchodzący spacer lub karmienie,i nie zawsze da się to wyjaśnić nieświadomymi,drobnymi zmianami w mowie ciała właściciela,czy też reakcją na wzięcie do ręki smyczy czy podejście do miski. Niektórzy właściciele są przekonani o tym,że ich zwierzęta odbierają nadawane przez nich w myślach komunikaty-na przykład przywołanie.Co więcej działa to w obie strony-zdarza się,że zwierzęta przywołują ludzi.Dzieje się to jednak o wiele rzadziej.Na ponad 1500 doniesień o zwierzętach odbierających komunikaty telepatycznie od właścicieli w bazie Sheldrake'a zaledwie 73 dotyczą tej sytuacji odwrotnych.Większość z nich to telepatyczne wołanie o pomoc,a jego nadawcami są w większości koty. "Powroty w stylu Lassie" Któż nie pamięta książki i filmu Lassie, wróć!",opisujących powrót suczki racy collie do ukochanego właściciela.Być może wielu czytelników wkłada tą historię między bajki.A jednak podobne rzeczy naprawdę się zdarzały.Znane są przypadki powrotów psów,kotów i koni do domu-z miejsc w których nigdy wcześniej nie były.-W 1995 roku londyński "Times" zamieścił reportaż o 10 letnim border collie,który powrócił do domu z odległości 60 mil,porzucony przez złodzieja samochodu,w którym był zamknięty podczas kradzieży. Niektóre historie zebrane przez Sheldrake'a również dotyczą zwierząt porzuconych lub zagubionych daleko od domu.Większość jednak opowiada o powrocie na "stare śmieci" po przeprowadzce.Zazwyczaj zwierzęta zostały przewiezione samochodem,nie mogły więc zapamiętać trasy,charakterystycznych zapachów czy punktów orientacyjnych.Ba,niektóre transportowane były drogą powietrzną,co już całkowicie wyklucza możliwość zapamiętania drogi. Koniarze wiedzą, że czasem najlepszym sposobem odnalezienia drogi do domu jest danie "wolnego kopyta" koniowi-czworonogi te niejednokrotnie bezbłędnie trafiają do swojej stajni.Żadna z tych umiejętności nie została do dziś wyjaśniona. Jeszcze bardziej zaskakujące wydaje się odnajdowanie przez zwierzęta właścicieli w nowych,nieznanych miejscach.O ile powroty na stare śmieci mają zapewne związek z jakimś nieodkrytym jeszcze przez nas sposobem nawigacji(aczkolwiek Sheldrake też chce tłumaczyć je teorią pul morficznych łączących zwierzę ze znaną mu okolicą),o tyle te ostatnie znowu nie dają się wytłumaczyć inaczej,jak przez telepatyczną więź łączącą zwierze i człowieka. Uwaga,nadciąga atak!!! Zwierzęta mają zdolność przewidywania ataków padaczki,niskiego poziomu cukru w organizmie cukrzyka,ale też zasłabnięć związanych z innymi schorzeniami i ataków serca.Najpierw właściciele zauważali spontaniczne zachowania swoich podopiecznych na krótko przed tym,zanim doszło do ataku(od kilku minut do pół godziny przed atakiem).Czworonogi były wyraźnie zaniepokojone i nerwowo kręciły się przy chorej osobie.Postanowiono to wykorzystać i w efekcie istnieją już dziś specjalne programy szkolenia psów asystujących dla osób dotkniętych padaczką i cukrzycą. Pomoc takiego zwierzaka może uratować życie, a przynajmniej zabezpieczyć przed poważnymi obrażeniami podczas upadku.Osoba chora na padaczkę czuje się bezpieczna,bo w towarzystwie psa atak już nie jest dla niej zaskoczeniem,może się do niego przygotować,położyć,uprzedzić otoczenie.Z kolei cukrzykowi nie grozi zapadnięcie w śpiączkę(najbardziej niebezpieczne podczas snu),bo gdy tylko pies wyczuje niski poziom cukru,natychmiast go obudzi. Potrafią też nasi bracia mniejsi przewidywać nadejście trzęsień ziemi,burzy i innych klęsk żywiołowych.Podczas wojny zaobserwowano także,że wyczuwają naloty bombowe. Jaki z tego wszystkiego płynie wniosek?Zwierząt warto słuchać,bo choć nie potrafią mówić,mogą nam przekazać wiele informacji istotnych dla naszego zdrowia, a nawet życia. "WRÓŻKA" Nr.7 ..................................................................................... "PIES I DZIECKO" Czy dopiero co narodzone dziecko może mieszkać pod jednym dachem z czworonogiem? Czy pies nie stanie się zazdrosny o nowego członka rodziny i nie zrobi mu krzywdy? Czy maluch będzie narażony na choroby odzwierzęce? To tylko niektóre z wielu pytań, jakie zadają sobie właściciele psiaków, gdy okazuje się, że wkrótce zostaną rodzicami. Hurra, będziemy mieli dzidziusia! Wspaniale! - przekrzykujemy się z mężem. Kiedy wielkie emocje trochę opadają, zaczynam się zastanawiać, jak na maleństwo zareaguje nasz olbrzym Baas. - Jakoś go przekonamy - śmieje się Maciek. Ja wcale nie jestem tego taka pewna... Wiem, że przed nami miesiące intensywnej pracy polegającej na przyzwyczajeniu ukochanego leonbergera do obecności małego rywala. Czuję się świetnie, w dalszym ciągu chodzimy więc z psem na lekcje posłuszeństwa. Zależy mi, aby był grzeczny. Baas ma dopiero rok, ale już jest bardzo silny. Zdarza się, że podczas spaceru nie jestem w stanie utrzymać go na smyczy. Dlatego teraz nie wychodzę z nim sama, tylko razem z mężem. Po prostu boję się, że niespodziewanie wyrwie mi się, gdy zobaczy innego czworonoga. Nawet gdy jego zamiary będą jak najbardziej pokojowe, to i tak niepotrzebnie się zdenerwuję. Dużo czasu poświęcamy na ćwiczenia, co przynosi widoczne rezultaty. Baas bez ociągania reaguje na takie polecenia, jak "siad", "leżeć", "zostań". Uczymy go też spokojnego witania się z gośćmi. Żadnego skakania i lizania po twarzy. Udało nam się doprowadzić do sytuacji, że na polecenie pies idzie we wskazane miejsce i pozostaje tam, dopóki go nie odwołamy. - Co teraz będzie z Baasem? - pyta mnie koleżanka, kiedy dowiaduje się o mojej ciąży. - Jak to? - nie bardzo rozumiem. - No, jak się urodzi wasze dziecko, to pewnie będziecie musieli oddać tego wielkoluda. Przecież jest siedliskiem bakterii i zarazków. Poza tym może zrobić krzywdę dzidziusiowi – wyjaśnia. Tłumaczę jej, że owszem, mam wiele obaw dotyczących wychowywania dziecka i psa, ale w ogóle nie biorę pod uwagę możliwości oddania pupila. Wiem, że niektórzy tak robią. Boją się o swoje dziecko, ale często ich obawy są nieuzasadnione. Jednak po tych krytycznych uwagach koleżanki jeszcze bardziej przykładam się do szkolenia Baasa. Pierwsze zmiany Wieczorami siadam na kanapie i czytam książki. Wtedy pies leży u moich stóp i spokojnie odpoczywa. Ostatnio zauważyłam, że chętnie kładzie łeb na moim brzuchu. Może to zbieg okoliczności, a może rzeczywiście coś wyczuwa... Zakazaliśmy psu wchodzenia do naszej sypialni, bo tam ma spać dzidziuś. To ważne, aby psiak przyzwyczaił się do zmian już teraz. Wchodzimy do pokoju, każąc psu usiąść przed drzwiami, albo wysyłamy go na jego posłanie. Staramy się, by dla niego było to wydarzenie specjalne i przyjemne. Do tego służą smakołyki i ulubione zabawki. Według Andrzeja Kłosińskiego, behawiorysty i specjalisty terapii i zachowania zwierząt, dobrze wychowany pies, znający swoje miejsce i respektujący swoją podporządkowaną wobec ludzi pozycję, nie będzie miał kłopotów z zaakceptowaniem nowego członka rodziny. Ważne jest, by pojawienie się dziecka nie wiązało się z całkowitą rewolucją w dotychczasowym życiu pupila, a przede wszystkim ze zmianą obowiązujących w domu reguł. Jeśli pies ma mieć zakaz wchodzenia do pokoju niemowlęcia, niech ten zakaz obowiązuje na długo, zanim pojawi się ono w domu. Pies przyzwyczajony do bliskiego i stałego kontaktu z opiekunem musi być nauczony przebywania na swoim legowisku i zajmowania się sobą. Sytuacja, w której dziecko nagle zajmie miejsce w ramionach ukochanej pani, może rodzić wiele kłopotów. Kupiliśmy więc zwierzakowi zabawki i uczymy go samodzielności. Gdy pies wskakuje na kolana (co mu się niestety jeszcze zdarza), kładziemy sobie na nich lalkę i nie pozwalamy, by ją lizał czy szturchał łapą. Specjaliści radzą, żeby przyzwyczajać psa do widoku dziecka i dziecięcych akcesoriów. Postawiliśmy więc już w pokoju łóżeczko i włożyliśmy tam dużą lalkę. W ciągu dnia poświęcamy parę minut na zajmowanie się nią. Posypujemy pudrem, nacieramy oliwką, aby pies miał szanse poznać nowe zapachy i czynności. Zwariowaliśmy? Wcale nie! To nieduży wysiłek z naszej strony, a mam nadzieję, że starania przyniosą oczekiwane rezultaty. Mało tego! Nagraliśmy taśmę z odgłosami, jakie wydaje niemowlę, i puszczamy ją Baasowi. Na początku bardzo się dziwił i niepokoił. Teraz już nie zwraca na nie specjalnej uwagi. Przeczytałam również, że jeśli zwierzak do tej pory sam otwierał drzwi, konieczna będzie wymiana klamek na okrągłe gałki. Wizyty znajomych Kilka dni temu odwiedzili nas znajomi z czteromiesięczną córeczką. Bardzo byliśmy ciekawi, jak Baas zareaguje na małego gościa. Przed wyznaczoną godziną spotkania poszliśmy z psiakiem na długi spacer, aby się wyszalał. Gdy znajomi zadzwonili do drzwi, mąż przytrzymał Baasa na smyczy, głaskał go za uchem, co leoś uwielbia, i kazał mu grzecznie siedzieć. Psiak trochę się wyrywał, ale Maciek konsekwentnie mówił mu, aby pozostał w tej pozycji. Poprosiliśmy, aby najpierw wszedł sam ojciec dziewczynki. Baas bardzo się ucieszył odwiedzinami, merdał ogonem i oczywiście chciał wskoczyć na ręce. Skarcony słownie, powstrzymał się od tego nagłego gestu radości. Po chwili próg przekroczyła znajoma z niemowlęciem. Pies już był wyraźnie mniej podekscytowany ich widokiem, ale z ciekawością przyglądał się nowemu przybyszowi. Maciek cały czas trzymał psa, gdyby ten zbyt gwałtownie chciał zbliżyć się do maluszka. Za swoje eleganckie zachowanie Baas został nagrodzony smakołykami i sowicie wyczochrany. Po kilku minutach wrócił na posłanie i bawił się swoimi zabawkami, nie zwracając na nas uwagi. Ożywił się dopiero wówczas, gdy dziewczynka zaczęła płakać. Podszedł sprawdzić, co się dzieje, ale uspokojony naszym opanowanym głosem, wrócił na posłanie. To spotkanie zdecydowanie złagodziło obawy, jak Baas potraktuje nasze niemowlę. Inaczej się zachowywał, gdy przyszli inni znajomi z pięcioletnim synkiem. Psiak prawie oszalał na widok chłopca! Miał wreszcie fantastycznego kolegę do zabawy. Traktował go jak szczenię. Franek nie bał się naszego pupila, choć ten był od niego dwa razy większy. Psiak zaczepiał go łapą, lizał. Przez cały czas obserwowaliśmy ich zabawę. Na szczęście zachowanie Baasa nie miało nawet cienia agresji. Psiak pozwalał Frankowi na wiele... Uczymy się na błędach Zdaję sobie sprawę, że gdy wrócę do domu ze szpitala, Baas może tak bardzo ucieszyć się na mój widok, że zapomni o dobrych manierach. Najlepiej, aby ktoś inny wniósł noworodka do domu. Ja w tym czasie będę mogła przywitać się z psem. Kiedy Baas już się uspokoi, pozwolimy mu na obwąchanie dziecka. Wiemy już, jak jest ważne, by pierwszy kontakt z dzieckiem był dla psa przyjemny, radosny, ale także spokojny. Nerwowe reakcje opiekunów czy wręcz paniczna obawa o to, że pies może zrobić krzywdę, sprawią, że pupil odczuje napięcie i sam zareaguje niepokojem czy niepotrzebnym podnieceniem. Taka sytuacja miała miejsce u naszych przyjaciół. Kiedy przekroczyli próg mieszkania z nowo narodzonym dzieckiem, ich stęskniony owczarek niemiecki rzucił się na nich z radością. Swoim ciężarem przyparł do ściany przerażoną mamę, która trzymała na ręku synka. - To było straszne! Bardzo się przestraszyłam, że Bari zrobi krzywdę maleństwu. Zaczęłam krzyczeć. Mąż gwałtownie szarpnął psinę... Zrobiło się nerwowo - wspomina Kinga. - Potem nie pozwalałam zwierzakowi zbliżać się do dziecka. Kazałam mu pozostawać na posłaniu. Nie rozumiał całej sytuacji. Teraz wiem, jak wielki błąd popełniliśmy. Minęło kilka tygodni, zanim Bari zaakceptował naszego synka, a my nie reagowaliśmy histerycznie, gdy zbliżał się do niego - dodaje Kinga. Pierwsze tygodnie wspólnego mieszkania są bardzo ważne dla wyrobienia w psie przekonania, że pojawienie się malucha to naprawdę wspaniałe wydarzenie. Kluczem są dobre skojarzenia. Gdy będę przewijała dzidziusia, dam Baasowi smakołyk, gdy będę karmić, podrapię go za uchem... Usuniemy z pomieszczenia, gdzie przebywają razem dziecko i pies, potencjalne przedmioty sporu, jak zabawki czy miski. Każdy kontakt niemowlęcia z psem powinien być nadzorowany przez dorosłych. Baas niechcący może przewrócić dziecko w zabawie i przestraszyć. Temperament i żywiołowa emocjonalność dzidziusia oraz niedostateczna koordynacja ruchowa mogą z kolei zagrażać leosiowi. Ach, ta alergia - Co zrobicie, jeśli się okaże, że wasze dziecko będzie uczulone na psią sierść? Może zawczasu lepiej pozbyć się kłopotu... - delikatnie sugeruje ciotka. Spokojnie wyjaśniam, że jeśli we wczesnych latach życia dziecko wychowuje się w domu, w którym mieszka pies, to jest obciążone mniejszym ryzykiem nadwrażliwości na alergeny. Dorastanie ze zwierzęciem trenuje układ odpornościowy, czyniąc go mniej wrażliwym na czynniki mogące wywołać astmę czy katar sienny. Współczesne życie stało się po prostu zbyt czyste, co oznacza, że układ odpornościowy dzieci nie ma kontaktu z wystarczającą ilością zarazków, by rozwijać się prawidłowo. Obecność psa ten stan trochę zmienia. Na dowód tej tezy przytaczam wyniki badań przeprowadzonych przez Joachima Heinricha z Narodowego Centrum Badań nad Zdrowiem środowiskowym w Monachium, z których jasno wynika, że obecność psa w domu w czasie niemowlęctwa jest związana z istotnie niższą częstością występowania uczulenia na pyłki i alergeny wziewne u dzieci. Aby pozbyć się wszelkich wątpliwości dotyczących naszej decyzji o pozostawieniu w domu Baasa, pytam lekarza pediatrę Wojciecha Lewandowskiego, czy według niego postępujemy słusznie. - Pies to nasz wierny towarzysz, ale niestety może stanowić zagrożenie dla maluszka. Trzeba dbać o to, aby był zdrowy. Powinien znajdować się pod stałą kontrolą lekarzy weterynarii. W ten sposób odpowiedzialni rodzice zapobiegną zarażeniu odzwierzęcymi chorobami, których źródłem może być ukochany pupil – wyjaśnia lekarz. - Dziecko wychowywane z zadbanym i zsocjalizowanym psiakiem z pewnością będzie rozwijało się bardzo dobrze. Psycholog radzi O aspektach wspólnego wychowywania się dziecka i psa rozmawiam również z psychologiem. - Maluchy pozytywnie reagują na widok czworonogów i przeważnie dążą do bliskiego kontaktu z nimi. Dlatego dogoterapia jest doskonałą metodą wspomagającą rehabilitację ruchową najmłodszych pacjentów. Czworonogi pomagają także w leczeniu dzieci autystycznych, z porażeniem mózgowym oraz z zaburzeniami emocjonalnymi - mówi Marta Pęska, psycholog, mama dwuletniego Maciusia i właścicielka goldenki wabiącej się Brera. - Dla malucha, który nie ma rodzeństwa, kontakt z psem jest niezwykle istotny. Ma on kompana do zabawy i uczy się odpowiedzialności - dodaje. - Na przykładzie mojego synka wiem, jak wiele korzysta on, obcując z czworonogiem. Mimo tak młodego wieku ma już swoje obowiązki związane z pupilem. Sprawdza, czy psiak ma wodę w misce, czy wszystko zjadł. Szczeniaka wzięliśmy, gdy Maciuś miał sześć miesięcy. To dzięki niemu nauczył się delikatności. Wie, że zwierząt nie można ciągnąć za ucho czy ogon, bo to je boli. Dziecko i pies żyją w świetnej komitywie. Nasza suczka jest wierną powierniczką synka. Gdy ma on jakiś problem, to skarży się jej, a potem ją przytula. Nie mam żadnych wątpliwości, że dziecko dzięki kontaktowi z psiakiem rozwija empatię. Przeszkody do pokonania Mieszkamy na parterze, nie powinnam więc mieć większych problemów z noszeniem wózka. Zastanawiam się jednak nad kwestią spacerów. Jak rozwiązać ten problem? Czy uda mi się wspólnie z psem i dzieckiem w wózku wędrować po parku? Co się stanie, gdy Baas zobaczy jakiegoś innego czworonoga i koniecznie będzie chciał się z nim zapoznać? Przecież nie dam rady utrzymać go na smyczy, jednocześnie prowadząc wózek. Rozważając wszystkie za i przeciw, postanawiam spacerować oddzielnie z dzieckiem, oddzielnie z psem. Nie szkodzi, że czeka mnie podwójny wysiłek i perspektywa przebycia wielu kilometrów. Szybciej dojdę do formy po ciąży. Tymczasem już nie możemy się doczekać nowego członka rodziny. Mamy nadzieję, że Baas podziela nasz entuzjazm. Oryginalny tytuł "Przygotuj psiaka na niemowlaka" Znalezione na: pies.pl
ZWIERZĘCE PRZECZUCIA. Mruczek siada pod drzwiami,choć dzwonek jeszcze milczy, Azor biegnie do okna,choć pan dopiero wjeżdża w ich ulicę. Czy zwierzęta mają z nami kontakt telepatyczny? Wielu właścicieli psów i kotów nie ma wątpliwości, że ich ulubieńcy posiadają niezwykłe umiejętności.Potrafią przewidywać powrót właścicieli do domu,pocieszają,uzdrawiają a czasami potrafią wyczuć nadejście śmierci.Naukowcy zazwyczaj ignorują takie doniesienia,choć...na szczęście nie wszyscy. Brytyjski biolog Rupert Sheldrake poświęcił wiele lat na badanie rozmaitych zdolności zwierząt,które jak dotąd pozostają niewyjaśnione naukowo.Jest przekonany,że istotnie są to zdolności nadprzyrodzone w świetle dzisiejszej wiedzy-nie sposób przypisać ich znanym zmysłom.Zwierzęta wyczuwają,kto dzwoni,jeszcze zanim podniesiona zostanie słuchawka telefonu,potrafią też odnaleźć drogę do domu z obcego miejsca. Sheldrake zebrał informacje z wielu źródeł.Przeprowadził wywiady z właścicielami zwierząt,ankiety oraz wykonał doświadczenia oparte na zasadach naukowych.Jego badania obiegły Wielką Brytanię,USA,Kanadę i Niemcy. W książce "SEVEN EXPERIMENTS THAN CAN CHANGE THE WORLD" ("Siedem doświadczeń, które mogą zmienić świat) opisuje proste eksperymenty,sprawdzające między innymi,czy zwierzęta są w stanie wyczuć, że ich właściciel wraca do domu.Tytuł kolejnej książki"Niezwykłe zdolności naszych zwierząt" mówi już wprost o wnioskach z wieloletnich badań. Naukowiec ma swoją teorię wyjaśniającą te zjawiska.Uważa,że pod wpływem pamięci zbiorowej(termin zapożyczony od Junga)tworzą się tak zwane pola morfogenetyczne.Jeśli jeden z członków grupy oddala się od niej,pole rozciąga się, zapewniając łączność między nim a resztą.To właśnie dzięki tej łączności zwierzęta wyczuwają,że ktoś z ich grupy się zbliża,a nawet,że dopiero ma taki zamiar. Pan wraca do domu!!! Naukowiec zebrał dane na temat ponad 500 psów,które wyczuwały powrót do domu swoich właścicieli.Nie da się tego zawsze wytłumaczyć tylko czułością węchu,słuchu czy przyzwyczajeniem do stałych pór.Wydaje się,że niektóre psy wyczuwają już samą intencję,kiedy właściciel zaledwie o tym pomyśli.BJ,pies niejakiej Louise Gravit,sygnalizował jej powrót nawet wtedy, kiedy następował o różnych porach i gdy była jeszcze wiele mil od domu.A to tylko jeden z wielu przykładów. Aż 78 na 100 psów wyczuwa powrót tylko jednej osoby,z którą łączy je szczególnie silna więź.Znacznie rzadziej zdarza się,że zwierzak uprzedza o przybyciu osoby której ...nie lubi. Badania nie wykazały żadnych predyspozycji rasowych.Mały york może mieć równie wielkiego nosa do tych spraw co jego więksi bracia. Duże umiejętności w tym zakresie wykazują również koty.Są one uznawane za zwierzęta o wyjątkowo dobrze rozwiniętych zdolnościach psychotronicznych,lecz-paradoksalnie-czasem trudno to dostrzec.Dlaczego?Dlatego,że-po pierwsze-są bardziej niezależne, więc nie zawsze łączy je tak silna więź z właścicielem,jak bardziej uzależnione od człowieka psy-po drugie-ich obserwacje są utrudnione ponieważ wiele kotów przebywa na zewnątrz i nie ma ich w domu kiedy wraca właściciel. Zdaniem Sheldrake'a,wiele przypadków sygnalizowania powrotu opiekuna nie da się wytłumaczyć inaczej,jak tylko poprzez istnienie telepatycznej więzi między zwierzęciem a opiekunem.Podobne zdolności znane są również u ludzi,szczególnie pierwotnych plemion,a także u małych dzieci-a więc we wszystkich przypadkach,gdy"skażenie cywilizacją" nie jest jeszcze zbyt wysokie. Terier dostarcza dowodu Pierwszy cykl eksperymentów Sheldrake przeprowadził przy udziale austriackiej telewizji.Królikami doświadczalnymi byli mieszkający w Anglii mieszaniec teriera Jaytee i jego właścicielka Pam Smart.Zgłosiła się ona na apel Sheldrake'a w prasie.Twierdziła,że pies potrafi wyczuwać jej powrót do domu. Jak wyglądał eksperyment?Jedna ekipa telewizyjna towarzyszyła Pam, a druga jej rodzicom i psu,który pozostał z nimi w domu.Aby wykluczyć ewentualność,że zwierzak reaguje na subtelne zmiany w mowie ciała towarzyszących mu osób(co,jak wiadomo psy potrafią),czas powrotu Pam do domu był wybierany losowo,a nikt z obecnych w mieszkaniu nie miał pojęcia,kiedy ma to nastąpić.Test okazał się sukcesem-Jaytee reagował za każdym razem,już kiedy właścicielka zbierała się do wyjścia,nawet wtedy gdy była bardzo daleko od domu. "Dobry pan,wesoły pan." Jeszcze więcej właścicieli jest przekonanych o tym,że zwierzęta doskonale wyczuwają ich smutek i spontanicznie próbują swojego pana pocieszyć.I to naprawdę działa!!!Wiadomo iż sama obecność zwierzęcia obniża ciśnienie krwi.A co dopiero, gdy zbierze się nam na pieszczoty z podopiecznymi!!! U osób leczonych z powodu chorób serca i nadciśnienia,posiadających jakieś zwierzę,stwierdzono wyższą przeżywalność niż u pacjentów nie mających swojego pupila.Efekt może być nawet lepszy niż w przypadku wsparcie ze strony rodziny i znajomych.Oczywiście branie zwierzaka w prozdrowotnych celach mija się z celem;istotna jest bowiem więź,uczucie i wzajemna akceptacja pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem. Szczególnie ciekawe są pełne troski i czułości zachowania u znanych przecież z niezależności kotów-kiedy właściciel jest chory lub źle się czuje,mruczek nie odstępuje go na krok.Gdy człowiek powróci do równowagi,kot znowu zaczyna chodzić własnymi drogami. Nic dziwnego,że obecnie zatrudnia się zwierzaki-nie tylko psy ale również koty,a nawet świnki morskie-w celach terapeutycznych.Specjalnie wybrane i wyszkolone zwierzęta odwiedzają z opiekunami szpitale,domy opieki,hospicja,domy dziecka a nawet zakłady karne.Do każdego z tych miejsc wnoszą pozytywne emocje i uśmiech.Zwierzęta bywają pomocne także w gabinetach psychologów dziecięcych,szczególnie gdy pacjentami są dzieci molestowane i maltretowane.W obecności ciepłego futrzaka,który bezwarunkowo akceptuje i nie ocenia,łatwiej się im otworzyć. "Wiem,że coś ci grozi" Zwierzęta są zdolne także do wyczuwania nagłych zgonów i wypadków.W bazie danych Ruperta Sheldrake'a znajduje się ponad 100 doniesień o psach,które pomimo dzielącej je od właściciela odległości wiedziały,że coś mu się stało,i kilkadziesiąt o podobnie reagujących kotach.Ale też trochę informacji o ludziach, którzy otrzymali telepatyczny przekaz,iż coś zagraża ich ulubieńcowi.Zwierzę w takiej sytuacji może wykazywać wyraźne zaniepokojenie,pobudzenie lub wręcz przeciwnie-smutek. Najbardziej kojarzoną ze śmiercią reakcją jest oczywiście wycie psów.W podobny sposób zwierzęta mogą reagować na śmierć swoich pobratymców,z którymi są blisko związane.Niejednokrotnie opisane przez Sheldrake'a nieszczęśliwe wypadki zaszły wiele kilometrów dalej i nie istnieje żadne racjonalne wytłumaczenie poza tym,że pomiędzy zwierzęciem a człowiekiem(lub drugim zwierzęciem) istnieje więź telepatyczna. "Czuje,że idziemy do weterynarza" Ta łączność telepatyczna może być także źródłem problemów w życiu codziennym.Szczególnie znana jest zdolność kotów do wyczuwania,kiedy właściciel chce je zabrać do weterynarza.Ankieta w londyńskich lecznicach dla zwierząt wykazała,że w 64 na 65 badanych gabinetów często odwoływano zapowiedziane wizyty z kotami,ponieważ potencjalny pacjent uprzedził zamiary właściciela i gdzieś się zaszył.W ostatniej z lecznic zrezygnowano z wcześniejszych zapisów na wizyty z kotami. Oczywiście działa to także w drugą stronę:zwierzęta potrafią się bardzo cieszyć na nadchodzący spacer lub karmienie,i nie zawsze da się to wyjaśnić nieświadomymi,drobnymi zmianami w mowie ciała właściciela,czy też reakcją na wzięcie do ręki smyczy czy podejście do miski. Niektórzy właściciele są przekonani o tym,że ich zwierzęta odbierają nadawane przez nich w myślach komunikaty-na przykład przywołanie.Co więcej działa to w obie strony-zdarza się,że zwierzęta przywołują ludzi.Dzieje się to jednak o wiele rzadziej.Na ponad 1500 doniesień o zwierzętach odbierających komunikaty telepatycznie od właścicieli w bazie Sheldrake'a zaledwie 73 dotyczą tej sytuacji odwrotnych.Większość z nich to telepatyczne wołanie o pomoc,a jego nadawcami są w większości koty. "Powroty w stylu Lassie" Któż nie pamięta książki i filmu Lassie, wróć!",opisujących powrót suczki racy collie do ukochanego właściciela.Być może wielu czytelników wkłada tą historię między bajki.A jednak podobne rzeczy naprawdę się zdarzały.Znane są przypadki powrotów psów,kotów i koni do domu-z miejsc w których nigdy wcześniej nie były.-W 1995 roku londyński "Times" zamieścił reportaż o 10 letnim border collie,który powrócił do domu z odległości 60 mil,porzucony przez złodzieja samochodu,w którym był zamknięty podczas kradzieży. Niektóre historie zebrane przez Sheldrake'a również dotyczą zwierząt porzuconych lub zagubionych daleko od domu.Większość jednak opowiada o powrocie na "stare śmieci" po przeprowadzce.Zazwyczaj zwierzęta zostały przewiezione samochodem,nie mogły więc zapamiętać trasy,charakterystycznych zapachów czy punktów orientacyjnych.Ba,niektóre transportowane były drogą powietrzną,co już całkowicie wyklucza możliwość zapamiętania drogi. Koniarze wiedzą, że czasem najlepszym sposobem odnalezienia drogi do domu jest danie "wolnego kopyta" koniowi-czworonogi te niejednokrotnie bezbłędnie trafiają do swojej stajni.Żadna z tych umiejętności nie została do dziś wyjaśniona. Jeszcze bardziej zaskakujące wydaje się odnajdowanie przez zwierzęta właścicieli w nowych,nieznanych miejscach.O ile powroty na stare śmieci mają zapewne związek z jakimś nieodkrytym jeszcze przez nas sposobem nawigacji(aczkolwiek Sheldrake też chce tłumaczyć je teorią pul morficznych łączących zwierzę ze znaną mu okolicą),o tyle te ostatnie znowu nie dają się wytłumaczyć inaczej,jak przez telepatyczną więź łączącą zwierze i człowieka. Uwaga,nadciąga atak!!! Zwierzęta mają zdolność przewidywania ataków padaczki,niskiego poziomu cukru w organizmie cukrzyka,ale też zasłabnięć związanych z innymi schorzeniami i ataków serca.Najpierw właściciele zauważali spontaniczne zachowania swoich podopiecznych na krótko przed tym,zanim doszło do ataku(od kilku minut do pół godziny przed atakiem).Czworonogi były wyraźnie zaniepokojone i nerwowo kręciły się przy chorej osobie.Postanowiono to wykorzystać i w efekcie istnieją już dziś specjalne programy szkolenia psów asystujących dla osób dotkniętych padaczką i cukrzycą. Pomoc takiego zwierzaka może uratować życie, a przynajmniej zabezpieczyć przed poważnymi obrażeniami podczas upadku.Osoba chora na padaczkę czuje się bezpieczna,bo w towarzystwie psa atak już nie jest dla niej zaskoczeniem,może się do niego przygotować,położyć,uprzedzić otoczenie.Z kolei cukrzykowi nie grozi zapadnięcie w śpiączkę(najbardziej niebezpieczne podczas snu),bo gdy tylko pies wyczuje niski poziom cukru,natychmiast go obudzi. Potrafią też nasi bracia mniejsi przewidywać nadejście trzęsień ziemi,burzy i innych klęsk żywiołowych.Podczas wojny zaobserwowano także,że wyczuwają naloty bombowe. Jaki z tego wszystkiego płynie wniosek?Zwierząt warto słuchać,bo choć nie potrafią mówić,mogą nam przekazać wiele informacji istotnych dla naszego zdrowia, a nawet życia. "WRÓŻKA" Nr.7 ..................................................................................... "PIES I DZIECKO" Czy dopiero co narodzone dziecko może mieszkać pod jednym dachem z czworonogiem? Czy pies nie stanie się zazdrosny o nowego członka rodziny i nie zrobi mu krzywdy? Czy maluch będzie narażony na choroby odzwierzęce? To tylko niektóre z wielu pytań, jakie zadają sobie właściciele psiaków, gdy okazuje się, że wkrótce zostaną rodzicami. Hurra, będziemy mieli dzidziusia! Wspaniale! - przekrzykujemy się z mężem. Kiedy wielkie emocje trochę opadają, zaczynam się zastanawiać, jak na maleństwo zareaguje nasz olbrzym Baas. - Jakoś go przekonamy - śmieje się Maciek. Ja wcale nie jestem tego taka pewna... Wiem, że przed nami miesiące intensywnej pracy polegającej na przyzwyczajeniu ukochanego leonbergera do obecności małego rywala. Czuję się świetnie, w dalszym ciągu chodzimy więc z psem na lekcje posłuszeństwa. Zależy mi, aby był grzeczny. Baas ma dopiero rok, ale już jest bardzo silny. Zdarza się, że podczas spaceru nie jestem w stanie utrzymać go na smyczy. Dlatego teraz nie wychodzę z nim sama, tylko razem z mężem. Po prostu boję się, że niespodziewanie wyrwie mi się, gdy zobaczy innego czworonoga. Nawet gdy jego zamiary będą jak najbardziej pokojowe, to i tak niepotrzebnie się zdenerwuję. Dużo czasu poświęcamy na ćwiczenia, co przynosi widoczne rezultaty. Baas bez ociągania reaguje na takie polecenia, jak "siad", "leżeć", "zostań". Uczymy go też spokojnego witania się z gośćmi. Żadnego skakania i lizania po twarzy. Udało nam się doprowadzić do sytuacji, że na polecenie pies idzie we wskazane miejsce i pozostaje tam, dopóki go nie odwołamy. - Co teraz będzie z Baasem? - pyta mnie koleżanka, kiedy dowiaduje się o mojej ciąży. - Jak to? - nie bardzo rozumiem. - No, jak się urodzi wasze dziecko, to pewnie będziecie musieli oddać tego wielkoluda. Przecież jest siedliskiem bakterii i zarazków. Poza tym może zrobić krzywdę dzidziusiowi – wyjaśnia. Tłumaczę jej, że owszem, mam wiele obaw dotyczących wychowywania dziecka i psa, ale w ogóle nie biorę pod uwagę możliwości oddania pupila. Wiem, że niektórzy tak robią. Boją się o swoje dziecko, ale często ich obawy są nieuzasadnione. Jednak po tych krytycznych uwagach koleżanki jeszcze bardziej przykładam się do szkolenia Baasa. Pierwsze zmiany Wieczorami siadam na kanapie i czytam książki. Wtedy pies leży u moich stóp i spokojnie odpoczywa. Ostatnio zauważyłam, że chętnie kładzie łeb na moim brzuchu. Może to zbieg okoliczności, a może rzeczywiście coś wyczuwa... Zakazaliśmy psu wchodzenia do naszej sypialni, bo tam ma spać dzidziuś. To ważne, aby psiak przyzwyczaił się do zmian już teraz. Wchodzimy do pokoju, każąc psu usiąść przed drzwiami, albo wysyłamy go na jego posłanie. Staramy się, by dla niego było to wydarzenie specjalne i przyjemne. Do tego służą smakołyki i ulubione zabawki. Według Andrzeja Kłosińskiego, behawiorysty i specjalisty terapii i zachowania zwierząt, dobrze wychowany pies, znający swoje miejsce i respektujący swoją podporządkowaną wobec ludzi pozycję, nie będzie miał kłopotów z zaakceptowaniem nowego członka rodziny. Ważne jest, by pojawienie się dziecka nie wiązało się z całkowitą rewolucją w dotychczasowym życiu pupila, a przede wszystkim ze zmianą obowiązujących w domu reguł. Jeśli pies ma mieć zakaz wchodzenia do pokoju niemowlęcia, niech ten zakaz obowiązuje na długo, zanim pojawi się ono w domu. Pies przyzwyczajony do bliskiego i stałego kontaktu z opiekunem musi być nauczony przebywania na swoim legowisku i zajmowania się sobą. Sytuacja, w której dziecko nagle zajmie miejsce w ramionach ukochanej pani, może rodzić wiele kłopotów. Kupiliśmy więc zwierzakowi zabawki i uczymy go samodzielności. Gdy pies wskakuje na kolana (co mu się niestety jeszcze zdarza), kładziemy sobie na nich lalkę i nie pozwalamy, by ją lizał czy szturchał łapą. Specjaliści radzą, żeby przyzwyczajać psa do widoku dziecka i dziecięcych akcesoriów. Postawiliśmy więc już w pokoju łóżeczko i włożyliśmy tam dużą lalkę. W ciągu dnia poświęcamy parę minut na zajmowanie się nią. Posypujemy pudrem, nacieramy oliwką, aby pies miał szanse poznać nowe zapachy i czynności. Zwariowaliśmy? Wcale nie! To nieduży wysiłek z naszej strony, a mam nadzieję, że starania przyniosą oczekiwane rezultaty. Mało tego! Nagraliśmy taśmę z odgłosami, jakie wydaje niemowlę, i puszczamy ją Baasowi. Na początku bardzo się dziwił i niepokoił. Teraz już nie zwraca na nie specjalnej uwagi. Przeczytałam również, że jeśli zwierzak do tej pory sam otwierał drzwi, konieczna będzie wymiana klamek na okrągłe gałki. Wizyty znajomych Kilka dni temu odwiedzili nas znajomi z czteromiesięczną córeczką. Bardzo byliśmy ciekawi, jak Baas zareaguje na małego gościa. Przed wyznaczoną godziną spotkania poszliśmy z psiakiem na długi spacer, aby się wyszalał. Gdy znajomi zadzwonili do drzwi, mąż przytrzymał Baasa na smyczy, głaskał go za uchem, co leoś uwielbia, i kazał mu grzecznie siedzieć. Psiak trochę się wyrywał, ale Maciek konsekwentnie mówił mu, aby pozostał w tej pozycji. Poprosiliśmy, aby najpierw wszedł sam ojciec dziewczynki. Baas bardzo się ucieszył odwiedzinami, merdał ogonem i oczywiście chciał wskoczyć na ręce. Skarcony słownie, powstrzymał się od tego nagłego gestu radości. Po chwili próg przekroczyła znajoma z niemowlęciem. Pies już był wyraźnie mniej podekscytowany ich widokiem, ale z ciekawością przyglądał się nowemu przybyszowi. Maciek cały czas trzymał psa, gdyby ten zbyt gwałtownie chciał zbliżyć się do maluszka. Za swoje eleganckie zachowanie Baas został nagrodzony smakołykami i sowicie wyczochrany. Po kilku minutach wrócił na posłanie i bawił się swoimi zabawkami, nie zwracając na nas uwagi. Ożywił się dopiero wówczas, gdy dziewczynka zaczęła płakać. Podszedł sprawdzić, co się dzieje, ale uspokojony naszym opanowanym głosem, wrócił na posłanie. To spotkanie zdecydowanie złagodziło obawy, jak Baas potraktuje nasze niemowlę. Inaczej się zachowywał, gdy przyszli inni znajomi z pięcioletnim synkiem. Psiak prawie oszalał na widok chłopca! Miał wreszcie fantastycznego kolegę do zabawy. Traktował go jak szczenię. Franek nie bał się naszego pupila, choć ten był od niego dwa razy większy. Psiak zaczepiał go łapą, lizał. Przez cały czas obserwowaliśmy ich zabawę. Na szczęście zachowanie Baasa nie miało nawet cienia agresji. Psiak pozwalał Frankowi na wiele... Uczymy się na błędach Zdaję sobie sprawę, że gdy wrócę do domu ze szpitala, Baas może tak bardzo ucieszyć się na mój widok, że zapomni o dobrych manierach. Najlepiej, aby ktoś inny wniósł noworodka do domu. Ja w tym czasie będę mogła przywitać się z psem. Kiedy Baas już się uspokoi, pozwolimy mu na obwąchanie dziecka. Wiemy już, jak jest ważne, by pierwszy kontakt z dzieckiem był dla psa przyjemny, radosny, ale także spokojny. Nerwowe reakcje opiekunów czy wręcz paniczna obawa o to, że pies może zrobić krzywdę, sprawią, że pupil odczuje napięcie i sam zareaguje niepokojem czy niepotrzebnym podnieceniem. Taka sytuacja miała miejsce u naszych przyjaciół. Kiedy przekroczyli próg mieszkania z nowo narodzonym dzieckiem, ich stęskniony owczarek niemiecki rzucił się na nich z radością. Swoim ciężarem przyparł do ściany przerażoną mamę, która trzymała na ręku synka. - To było straszne! Bardzo się przestraszyłam, że Bari zrobi krzywdę maleństwu. Zaczęłam krzyczeć. Mąż gwałtownie szarpnął psinę... Zrobiło się nerwowo - wspomina Kinga. - Potem nie pozwalałam zwierzakowi zbliżać się do dziecka. Kazałam mu pozostawać na posłaniu. Nie rozumiał całej sytuacji. Teraz wiem, jak wielki błąd popełniliśmy. Minęło kilka tygodni, zanim Bari zaakceptował naszego synka, a my nie reagowaliśmy histerycznie, gdy zbliżał się do niego - dodaje Kinga. Pierwsze tygodnie wspólnego mieszkania są bardzo ważne dla wyrobienia w psie przekonania, że pojawienie się malucha to naprawdę wspaniałe wydarzenie. Kluczem są dobre skojarzenia. Gdy będę przewijała dzidziusia, dam Baasowi smakołyk, gdy będę karmić, podrapię go za uchem... Usuniemy z pomieszczenia, gdzie przebywają razem dziecko i pies, potencjalne przedmioty sporu, jak zabawki czy miski. Każdy kontakt niemowlęcia z psem powinien być nadzorowany przez dorosłych. Baas niechcący może przewrócić dziecko w zabawie i przestraszyć. Temperament i żywiołowa emocjonalność dzidziusia oraz niedostateczna koordynacja ruchowa mogą z kolei zagrażać leosiowi. Ach, ta alergia - Co zrobicie, jeśli się okaże, że wasze dziecko będzie uczulone na psią sierść? Może zawczasu lepiej pozbyć się kłopotu... - delikatnie sugeruje ciotka. Spokojnie wyjaśniam, że jeśli we wczesnych latach życia dziecko wychowuje się w domu, w którym mieszka pies, to jest obciążone mniejszym ryzykiem nadwrażliwości na alergeny. Dorastanie ze zwierzęciem trenuje układ odpornościowy, czyniąc go mniej wrażliwym na czynniki mogące wywołać astmę czy katar sienny. Współczesne życie stało się po prostu zbyt czyste, co oznacza, że układ odpornościowy dzieci nie ma kontaktu z wystarczającą ilością zarazków, by rozwijać się prawidłowo. Obecność psa ten stan trochę zmienia. Na dowód tej tezy przytaczam wyniki badań przeprowadzonych przez Joachima Heinricha z Narodowego Centrum Badań nad Zdrowiem środowiskowym w Monachium, z których jasno wynika, że obecność psa w domu w czasie niemowlęctwa jest związana z istotnie niższą częstością występowania uczulenia na pyłki i alergeny wziewne u dzieci. Aby pozbyć się wszelkich wątpliwości dotyczących naszej decyzji o pozostawieniu w domu Baasa, pytam lekarza pediatrę Wojciecha Lewandowskiego, czy według niego postępujemy słusznie. - Pies to nasz wierny towarzysz, ale niestety może stanowić zagrożenie dla maluszka. Trzeba dbać o to, aby był zdrowy. Powinien znajdować się pod stałą kontrolą lekarzy weterynarii. W ten sposób odpowiedzialni rodzice zapobiegną zarażeniu odzwierzęcymi chorobami, których źródłem może być ukochany pupil – wyjaśnia lekarz. - Dziecko wychowywane z zadbanym i zsocjalizowanym psiakiem z pewnością będzie rozwijało się bardzo dobrze. Psycholog radzi O aspektach wspólnego wychowywania się dziecka i psa rozmawiam również z psychologiem. - Maluchy pozytywnie reagują na widok czworonogów i przeważnie dążą do bliskiego kontaktu z nimi. Dlatego dogoterapia jest doskonałą metodą wspomagającą rehabilitację ruchową najmłodszych pacjentów. Czworonogi pomagają także w leczeniu dzieci autystycznych, z porażeniem mózgowym oraz z zaburzeniami emocjonalnymi - mówi Marta Pęska, psycholog, mama dwuletniego Maciusia i właścicielka goldenki wabiącej się Brera. - Dla malucha, który nie ma rodzeństwa, kontakt z psem jest niezwykle istotny. Ma on kompana do zabawy i uczy się odpowiedzialności - dodaje. - Na przykładzie mojego synka wiem, jak wiele korzysta on, obcując z czworonogiem. Mimo tak młodego wieku ma już swoje obowiązki związane z pupilem. Sprawdza, czy psiak ma wodę w misce, czy wszystko zjadł. Szczeniaka wzięliśmy, gdy Maciuś miał sześć miesięcy. To dzięki niemu nauczył się delikatności. Wie, że zwierząt nie można ciągnąć za ucho czy ogon, bo to je boli. Dziecko i pies żyją w świetnej komitywie. Nasza suczka jest wierną powierniczką synka. Gdy ma on jakiś problem, to skarży się jej, a potem ją przytula. Nie mam żadnych wątpliwości, że dziecko dzięki kontaktowi z psiakiem rozwija empatię. Przeszkody do pokonania Mieszkamy na parterze, nie powinnam więc mieć większych problemów z noszeniem wózka. Zastanawiam się jednak nad kwestią spacerów. Jak rozwiązać ten problem? Czy uda mi się wspólnie z psem i dzieckiem w wózku wędrować po parku? Co się stanie, gdy Baas zobaczy jakiegoś innego czworonoga i koniecznie będzie chciał się z nim zapoznać? Przecież nie dam rady utrzymać go na smyczy, jednocześnie prowadząc wózek. Rozważając wszystkie za i przeciw, postanawiam spacerować oddzielnie z dzieckiem, oddzielnie z psem. Nie szkodzi, że czeka mnie podwójny wysiłek i perspektywa przebycia wielu kilometrów. Szybciej dojdę do formy po ciąży. Tymczasem już nie możemy się doczekać nowego członka rodziny. Mamy nadzieję, że Baas podziela nasz entuzjazm. Oryginalny tytuł "Przygotuj psiaka na niemowlaka" Znalezione na: pies.pl
Komentarze
Prześlij komentarz